Pamiętasz kiedy byłaś jeszcze w szkole, przychodziłaś do domu i mówiłaś:
– Ale inni też dostali tróję!
Albo
– Ale Ania też wróciła później do domu.
A rodzice powtarzali Ci:
– Ale Ty nie jesteś wszyscy. Ty jesteś Ty.
Pamiętasz?
Z czasem jednak “Ty nie jesteś wszyscy” Twoim bliskim wpadło w niepamięć.
Zapomnieli, kiedy postanowiłaś żyć inaczej niż dzieci znajomych i np. Nie iść na studia, tylko podróżować lub nauczyć się komponować muzykę, robić grafiki i tę pasję przekuwać na sposób na życie.
Zapomnieli, kiedy postanowiłaś nie mieć męża w wieku 35 i więcej, bo twoim marzeniem nie są żadne “więzy”, tylko życie jako wolny człowiek lub człowiek w partnerskiej relacji. Bo zrozumiałaś, że to co narzucane jest z pokolenia na pokolenie, jako jedyny odpowiedni model szczęścia nie jest Twoim modelem. Zupełnie nie jest dla Ciebie.
Ale oni zapomnieli. Nie dlatego, że nie jesteś wyjątkowa. Dlatego, że wszyscy zapominamy, że jesteśmy wyjątkowi. Oni zapomnieli w pierwszej kolejności o swojej wyjątkowości. O tym, że wciąż mają wybór. Mogą za siebie wybierać inaczej, niż do tej pory. Mogą dziś już nie pracować. Mogą odkryć swoje pasje. Mogą więcej podróżować. Tylko muszą sobie przypomnieć o swojej wyjątkowości.
Dlaczego nagle, to czego „dorośli” uczyli Cię od małego przestało obowiązywać jeśli idzie o naprawdę ważne kwestie, jak wybór za siebie? Jeśli idzie budowanie w sobie poczucia własnej wartości, miłość do siebie i możliwość tworzenia swojego życia z pełni własnego potencjału?
A pełnia potencjału tkwi m.in dokładnie w tych słowach:
TY NIE JESTEŚ WSZYSCY!
Nie musisz żyć jak inni, ponieważ jesteś niepowtarzalną jednostką z niepowtarzalnym zestawem talentów, możliwości i także z jedynym w swoim rodzaju zestawem zadań do wykonania w tym życiu.
Jeśli zaczniesz się skupiać na tym aby osiągać to co każdy i najlepiej w tej samej kolejności, bo ktoś, zazwyczaj ktoś bliski wmawia Ci (często podświadomie, przez jakiś rodzaj wywieranej presji, czasem szantażem emocjonalnym), że ab być szczęśliwą i wartościową musisz:
– mieć dobre wyniki w szkole
– dostać się i skończyć dobre studia
– pójść do dobrze płatnej pracy – bez względu na to czy ta praca Cię kręci czy nie
– znaleźć sobie męża/ żonę
– mieć mieszkanie – swoje – oczywiście w kredycie
– mieć psa/ posadzić drzewo i inne takie
– mieć dzieci
Kolejność zazwyczaj dokładnie taka, bo jeśli coś się zdarzy przed sobą, to już wstyd. Coś Ci świta z podobnych historii
Znamy wiele osób, które dokładnie w takiej kolejności podjęły się realizowania swojego szczęścia, a w wieku 40 lat odważyły się doznać przebudzenia. Zrozumieć, że część (lub całość) tej drogi nie jest ich. Że one to zrobiły dla kogoś.
Z ludzi mi bliskich, może 2% osób rzeczywiście czuje się w pełni sobą i na swoim miejscu i rzeczywiście ich misją na to życie było np. założenie rodziny i praca w dużej firmie.
Cała reszta kończy u psychologów, nie może zbudować sobie relacji na dłużej i jest sfrustrowana, bo trzeba zarobić na rachunki, dom, dzieci… I oni wciąż nie rozumieją, że chodzi o to, aby w końcu zadbali o siebie. Oczywiście, to zadbanie o siebie nie musi być kosztem nikogo dookoła nich. Zadbanie o siebie może dać więcej ludziom dookoła. Znacznie więcej.
Czy czujesz się szczęśliwa, spełniona? Czy żyjesz swoim życiem?
Zadanie sobie pytania i szczera odpowiedź na nie, może zburzyć Twój cały, ale głównie ten iluzoryczny.
Ja wiem, niektórzy wolą być jak Cypher z filmu Matrix i mimo, że wiedzą, że to co ich otacza jest nieprawdą, jest jakąś scenografią stworzoną na potrzeby wypełniania roli, to jednak nadal poczucie bezpieczeństwa i komfort będzie ich trzymał na tej scenie.
Jednak te marne oklaski, które czasem usłyszą będą dla nich wystarczające, żeby nie zawalczyć o siebie.
Będą nadal żyć pod wielką kopułą, tak jak Truman w filmie “Truman Show” i nigdy nie przedrą się przez burzę by poznać prawdę o sobie.
A Ty czyim życiem żyjesz?
Jesteś jak inni?
Czy Ty jednak nie jesteś wszyscy?
Sylwia
Zostaw komentarz