Nic nie muszę.
Słuchać tego, jak ktoś źle mówi o ludziach, których w ogóle nie zna, a zaraz po tym każe swojemu dziecku usiąść w pierwszym rzędzie w kościele – nie muszę.
Nie muszę się godzić na dawanie drugiej szansy, bo limit moich drugich szans zachowuję dla ludzi, którzy naprawdę cenią naszą relację i nie często zdarza się im coś naprawdę mocno spieprzyć. A gdy już coś spieprzą, to ich „przepraszam” jest naprawdę.
Nie muszę podpisać z kimś umowy tylko dlatego, że chce mi zapłacić. Mam wybór z kim pracuję i zdecydowanie nie są to ludzie bez stabilnego kręgosłupa moralnego.
Nie muszę przekonywać kogoś na siłę o tym, że rozwój świadomości jest ważny, bo rozumiem, że ten etap jest czyimś etapem i jeśli ten etap polega tylko na udostępnianiu mądrych cytatów – bez stosowania przesłań z nich płynących, na sobie – to nadal nie mój etap i nic mi do niego. Życzę takim ludziom dobrze i dalej idę robić swoje.
Nie muszę pozwalać na przekraczanie granic mojej prywatności przez wścibskich ludzi i odpowiadać na wszystkie pytania, bo już dawno wyrosłam ze spowiadania się o tym, gdzie jestem, z kim i co robię. Nie plotkuję i nie muszę być źródłem plotek.
Nie muszę udowadniać, kto ma rację, bo nie walczę z nikim innym, niż moje własne ambicje. A w związku z tym nie muszę też tolerować szantażu emocjonalnego wobec mnie, ponieważ nie robi on na mnie żadnego wrażenia. Dojrzałam do zarządzania swoimi emocjami i nie muszę brać na siebie cudzych. To, co Twoje zostawiam Tobie.
Nie muszę iść w sobotę na imprezę i zalać się w cztery dupy – tylko dlatego, że ludzie w moim wieku tak robią i jak nie pójdę, to uznasz mnie za drętwą. Najlepsza impreza to ta, na której są ludzie, których uwielbiam i z którymi rozumiemy się na tyle, że nikt nikogo nie zmusza do imprezowania.
Nie muszę wstawać wcześnie rano dlatego, że wypada ogarnąć się w poniedziałek i ostro wziąć do roboty. Wybrałam robić na swoim i na swoje – właśnie po to, aby poniedziałek był dla mnie jednym z lepszych dni w tygodniu.
Nie muszę słuchać po raz kolejny czyjegoś narzekania na życie, po tym gdy już dostał ode mnie na tacy gotowe rozwiązania i nie ruszył tyłka, aby wdrożyć choć jedno z nich. Bo wiem, że ktoś inny chętnie zapłaci za te rozwiązania, aby uczynić swoje – i jeszcze kilka innych żyć przy okazji – lepszym.
Nie muszę iść na marsz, bo wybrałam nie zasilać niczego, co zawiera złą intencję – moją własną, bardzo cenną energią.
Nie muszę kontynuować wspierania kogoś biznesowo, jeśli ten ktoś nie ruszył palcem przez pół roku, a potem próbuje usprawiedliwić sobie swoje lenistwo przerzucaniem odpowiedzialności za brak efektów na mnie. Już się wyleczyłam z brania odpowiedzialności na siebie za decyzje innych, dorosłych przecież ludzi.
Nie muszę wierzyć w to, co wierzą inni dlatego, że tak mnie wychowano. Źródło mojej wiary jest we mnie i najbardziej wierzę tylko w siebie. Gdy się modlę, modlę się do siebie o znalezienie wystarczającej odwagi w stawieniu czoła przeciwnościom. I do moich duchowych przewodników, aby mnie na tę odwagę nakierowali.
Nie muszę i nie będę brała do siebie czyjeś opinii na mój temat, bo dojrzałam do oceniania swoich wyborów i zachowań na bazie swoich – dobrze poukładanych wartości. Wiem też, że cudza opinia to czyjś sposób na odwrócenie uwagi od tego, czego nie chce przepracować u siebie.
Wszystko mogę.
Mogę wybierać ludzi, którymi się otaczam, bo wiem jak duży ma to wpływ na moją energię życiową i rozwój.
Mogę wybierać ludzi, z którymi współpracuję, bo wiem, jak dużo mogę wnieść w życie tych, którzy wiele od siebie wymagają.
Mogę wybierać, kiedy pracuję, a kiedy mam wolne, bo wiem, że zachowanie równowagi wpływa na moją kreatywność i chęć działania.
Mogę zdecydować świadomie o tym, co jem, bo rozumiem jak to służy mojemu ciału.
Mogę wierzyć w to, co daje mi siłę, bo poświęciłam wystarczająco dużo czasu na poznanie siebie i odczucie tego, co rezonuje ze mną najsilniej.
Mogę powiedzieć „NIE” temu, co nie wpisuje się w moje wartości, wizję i aktualny stan ducha, zwłaszcza jeśli miałoby to coś za długo na moim niebie latać nieproszone.
Mogę płakać, kiedy czuję i śmiać się, kiedy mam na to ochotę, bo wiem jak ważne jest uwalnianie emocji.
Zostaw komentarz