Nie znamy chyba osób, które zaczęły poważnie interesować się rozwojem duchowym, dopóki nie sięgnęły jakiejś formy załamania czy tzw. życiowego dna. Te trudne momenty to główna motywacja do wprowadzenia radykalnych zmian. Motywacją jest chęć uniknięcia cierpienia lub – choć rzadziej – dążenie do szczęścia. Niestety, w wielu przypadkach wciąż ta motywacja jest jednak w kierunku ucieczki od przeszłości, zamiast świadomego kreowania nowej rzeczywistości.
Takie historie z rozwojem duchowym zaczynają się bardzo podobnie.
Sięgamy po książki o rozwijaniu swojego potencjału. Wielu z nas po raz pierwszy trafia na prawo przyciągania przez książkę, czy film „Sekret”. A to budzi w nas jeszcze większą potrzebę tego wysiłkowego poszukiwania.
Dalej jest więc, w różnej kolejności – Joga. Medytacja. Dwupunkt. Ustawienia systemowe. Theta healing. Praca z wewnętrznym dzieckiem. I kolejne książki, i kolejne metody.
Z pewnością – każda z nich to OGROMNY i ważny krok w dobrym kierunku – ku duchowemu przebudzeniu. Gdy więc coś w Tobie ciągnie Cię to dych doświadczeń, to nie broń się przed nimi. W efekcie one wszystkie pokażą Ci, jak wiele jest w Tobie, a nie poza Tobą.
Niemniej jednak, musisz zrozumieć, że duchowe przebudzenie nie ma miejsca tam, gdzie zostaje Ci przedstawiony rozwój duchowy czy praktyki oraz metody rozwijania swojej duchowej natury.
Duchowe przebudzenie to moment, w którym doświadczasz – nie umysłem, ale przez odbiór intuicyjny i z czucia, że nie jesteś swoim umysłem. To jest to doświadczenie, w którym odkrywasz, że nie jesteś osobowością tworzącą swoje myśli. A jednocześnie, podczas duchowego przebudzenia dochodzisz do świadomości, że nie jesteś rolami czy etykietami, które Twój umysł tworzył na Twój własny temat. Do momentu tego odczucia i uświadomienia, Twój duch dosłownie był w uśpieniu – nieświadomy siebie i swojej mocy.
Umysł nie może uświadomić sobie swojej własnej nierealności.
Duch może zostać przebudzony tylko przez dotarcie do swojego wyższego wymiaru. Jedynie dusza może zyskać rozpoznanie swojego przebudzenia. Właśnie dlatego nazywa się to duchowym przebudzeniem.
I gdy nie rozumiesz, o co chodzi tym ludziom, którzy dotarli do swojej duchowej natury, gdy oni wszyscy tak dużo mówią o miłości, to już teraz możesz to po prostu poczuć. Pod warunkiem, że opuścisz straże umysłu i chęć pojęcia tego rozumiem.
Przebudzenie to, od tego momentu ma ciągły wpływ na świadomość Twojego umysłu. Sprowadzając swojego ducha do wyższego wymiaru (połączenia z nieskończoną mądrością i Źródłem wszystkiego co jest), zauważysz, że coraz mniej identyfikujesz się z rolami, etykietami czy rzeczami, które wcześniej były ważne dla Twojej osobowości.
Czy to oznacza, że od momentu duchowego przebudzenia, już zawsze jesteś przebudzona? Nie.
Dlatego, że umysł zaprogramował się na pomaganie sobie zapominać o ludzkiej duchowej naturze. W związku z tym, osoby które nie raz doświadczyły duchowego przebudzenia, nadal będą identyfikowały się ze swoimi historiami życiowymi czy myślami.
Ego kocha swoją uduchowioną rolę bardziej, niż każdą inną. Będzie się więc nazywało dzieckiem gwiazd, pracownikiem światła, jasnowidzem, itd. Dla wielu ludzi ilość etykiet rośnie w miarę pozyskiwania wiedzy z zakresu rozwoju duchowego. I nie ma w tym niczego złego. Nie twórz przez tę perspektywę kolejnych granic czy negatywnych ocen. Bo ocena tego, zamiast akceptacji, będzie budowała więcej iluzji.
Czy duchowe przebudzenie oznacza już od teraz ciągłe szczęście? Nie.
Osoby doświadczające duchowego przebudzenia mają przed sobą cały wachlarz doświadczeń powiązanych z cierpieniem. One są niezbędne do tego, aby duch mógł poszerzać świadomość o sobie, przez swoje ludzkie doświadczenie. Ego zawsze będzie skupiało uwagę na sobie, więc nie raz jeszcze zaśniesz i wejdziesz w iluzję. Celem ego jest cofnąć Cię z drogi prowadzącej do pełnego wyzwolenia, aby ono samo mogło przetrwać jak najdłużej. Nie da się jednak „odzobaczyć” tego, co się raz zobaczyło. Kiedy zdasz sobie sprawę z tego, ile razy nie pozwalałaś sobie na czucie i odbieranie świata z poziomu duszy – nie chcesz już wrócić do starego sposobu życia. Bo w tym starym sposobie w cale nie żyłaś. Więc teraz, czy Ci się podoba, czy też nie – jesteś na ścieżce do wyzwolenia…
Kim jest ten, kto się przebudza?
Nikt się nie przebudza. Człowiek jako postać („Ja”) nie przebudza się duchowo. Świadomość przebudza się do pamięci o sobie i swojej istocie. Człowiek, jako iskra pochodząca z płomienia świadomości może jedynie pozwolić sobie, przypomnieć sobie o swoim źródle i naturze pochodzenia. Osobowość („ja”) w momencie duchowego przebudzenia, uświadamia sobie o tym, że weszła w iluzję oddzielenia, opartą o przestrzeń, czas i materię.
Skoro człowiek jest w iluzji, to czemu ta iluzja jest taka „realna”?
Ty jesteś jedynym realnym istnieniem. I to Ty tworzysz iluzje, przez wiarę w nie. Robisz to przez większość swojego dnia, zatracając się w myślach, które przebiegają przez Twój umysł. Części z tych myśli nadajesz formę, przez emocje jakie im nadajesz i działania (decyzje) jakie podejmujesz. Część z nich nigdy się nie materializuje, jednak umysł nadal wierzy w nie, jako coś realnego. Zazwyczaj jednak te myśli (iluzje) są czymś, czego chcesz uniknąć. Zatracenie to jest tak silne, że buduje ogromny mur oddzielający Cię od świadomości o swojej mocy.
Dlaczego nie czujesz szczęścia i wolności przez cały czas, skoro jesteś tym wszystkim, czego szukasz?
Głównie dlatego, że nie masz kontrastu. Nie możesz zobaczyć w pełni tego, kim jesteś, patrząc przez oczy i pryzmat tego, kim nie jesteś. Innymi słowy, nie zobaczysz swojej prawdziwej natury patrząc z pozycji osobowości. Tylko świadomość może obserwować ego. Ego nie może obserwować pełnej świadomości. Choć bardzo mu się (ego) wydaje, że jest inaczej.
Właśnie dlatego osoby, które doświadczają duchowego przebudzenia, świadomie i regularnie praktykują medytację. Wchodzenie w rolę obserwatora bez angażowania się w myśli, przywraca pamięć o swojej prawdziwej naturze.
W każdym z nas istnieje wymiar, który nigdy nie zaznał cierpienia, bez względu na ludzkie doświadczenia. Ten pierwiastek (wymiar) zawsze był spokojny i akceptował to, co się działo. To jest ta pełna świadomość, która po prostu jest. Miłość. Ona zna tylko jedność i uznanie. Jest w życiu bez oceniania go. Nie przywiązuje się do niczego, bo niczego jej nie brakuje.
Bez względu na to, czy już doświadczyłaś duchowego przebudzenia, czy jeszcze nie – konsekwentnie obserwując to, czym nie jesteś – dotrzesz do świadomości o swojej prawdziwej naturze. To doprowadzi do większego spokoju, otwartości na siebie i innych. A w efekcie pozwoli Ci dokonywać bardziej świadomych wyborów. Zaczniesz dzięki temu ucieleśniać to, czego pragnęłaś kiedyś jako (tylko) osobowość. Będzie się tak działo, bo w pełni odpuścisz przywiązanie, czy potrzebę kontrolowania przepływu życia. Będziesz tym. Bo jesteś tym. Jesteś.
Tak – dostrzeżenie tego, czym nie jesteś może być bolesne.
Dzieje się tak, bo życie czasem musi nas mocno kopnąć, abyśmy zobaczyli to, przed czym uciekamy.
Pozwól duchowemu przebudzeniu przyjść do siebie, zamiast na siłę starać się czuć czy odnaleźć to przebudzenie. Nie potrzeba do tego czekać, ani działać. Wystarczy być. Gdy porzucisz poszukiwania z poziomu ego, wtedy dopiero intuicyjnie poczujesz tę jedność. Obudzisz się bowiem ze snu bycia osobowością. Duchowe przebudzenie to dar, który osiąga się bezwysiłkowo – odpuszczając potrzebę poszukiwania czy zmieniania siebie.
Życzę Ci pięknych przebudzeni i przypomnień,
Honorata
A ja zanim przeczytałem powyższe ,w jednej chwili poczułem że muszę to napisac,nie jest to wszystko co tkwi w mej głowie ale czuję że powinienem się tym podzielić:
Ludzie musicie w reszcie zrozumieć że świąt jest dokładnie taki jaki być powinien,czas który mierzy 24 godziny i po którym w następnych dniach otrzymujemy od życia dokładnie tyle ile w nie w nie włożyliśmy tylko w taki sposób żeby tego nie dostrzec.Musicie zrozumieć że jesteście sami dla siebie własnym losem i tylko od was Zależy ile sobie od niego weźmiecie bo to wy musicie w nie tyle włożyć. Świat od zawsze był Edenem tylko każdy z nas przez swoją zawiść ,zazdrość, chciwość,nienawiść… i wszystkie negatywne emocje ,przez to że nie potraficie zrozumieć że jeżeli ktoś inny ma więcej niż Ty to tylko dla tego że chciał sobie tyle wziąć tak samo jak ty mogłeś, tylko tobie wystarczyło o wiele mniej i przez twoja bezzasadna ,chora zazdrość sam pogarszasz swoją sytuację ,tworząc negatywne emocje u innych ludzi, które tworzą lawinę kolejnych emocji które prowadzą do zawiści ,zazdrości, chęci odwetu itp….,ludzie zrozumcie ze świąt jest rajem od zawsze,panują na nim idealne warunki do życia tylko sami tworzycie negatywne emocje które muszą wrócić w kolejnych dniach w innej formie wywołując kolejne. Jezeli nie zrozumiecie tego że świąt jest niszczony wasza zazdrością zawiścią ,pazernością ,brakiem uczuć które tracicie przez swój brak wiary w to że wystarczy dla wszystkich, jeśli nie zrozumiecie że z pazerności odbieracie tym najbardziej ubogim ich należną część zostawiając ich w stanie w którym odebrali by życie dla pożywienia i nie pokochacie życia oraz przede wszystkim ludzi którzy są tacy sami jak ty,nie zależnie od karnacji to doprowadzicie do konca .Otrzymaliście możliwość życia w raju z jakiegoś powodu i zamiast czerpać z tego przyjemność to dążycie do zaglady, tworzycie kolejna puszkę pandory która po was zostanie. Starajcie się okazać ludzią dobro,odpuścicie krzywdy które wam wyrządzono i uczcie innych że tak nie można,jeśli krzywdzisz człowieka biorąc odwet za to co zrobił tobie stajesz się taki jak on i pozbawiasz świat dobra które tkwi wczlowieku.Skoro jesteś na tym świecie to bądź na nim szczęśliwy pomysł co sprawia Ci przyjemność,rób to dla innych i wkładaj w to serce a z pewnością ludzie dla których to robisz odwdzięcza się tym co sprawia im przyjemność, wywołają tym dobre emocje które z czasem moga naprawić świąt ,skoro tutaj jesteś to znajdź to co cię uszczęśliwia rób to dla ludzi z radością a dostaniesz w zamian od nich tyle samo..
Naprawmy ten świat dla przyszłych pokoleń, żeby mogły żyć bez obawy co przyniesie kolejny dzień . Tyle ile dobra damy innym ,tyle więcej będzie go na świecie i mnożąc się naprawi ten świat.
Mam podobnie. Bardzo chciałabym zrozumieć, ale niestety nie potrafię. Mam nadzieję, że kiedyś będzie to prostsze.
Krótko i na temat w samo sedno ,jesteśmy częścią i całością wszystkiego całą energią wszechświata, a Pan Jezus jest tak jak my w tym kole . Całuski
Ciągle czegoś szukam, jak nie szukam to gorzej się czuje. Próbuje dostrzec co chce mi obecna trudna chwilę pokazać. Umysł strasznie szaleje, nie potrafię się oderwać od niego. Wiem, że jest coś więcej niż to wszystko co doświadczam. Ból i cierpienie usunąłem w kołowrotku, nie potrafię wstać. Pozwalam sobie odczuwać to wszystko A to się nie kończy.
A gdzie Pan Jezus?
http://www.wola-boga-ojca.pl